Kaczyński i jego smród

Gdy funkcjonariusze państwa polskiego obrażają i antagonizują przybyszów z Ukrainy czy Białorusi, tym większa odpowiedzialność spada na nas, obywateli.

Trójmiejska „Wyborcza” opisuje przygodę pana Igora, Ukraińca pracującego w Polsce jako kierowca, który został zatrzymany przez drogówkę w Gdańsku. Funkcjonariuszom wydało się (niesłusznie), że ma sfałszowane prawo jazdy, więc go zatrzymali, skuli kajdankami, przetrzymali wiele godzin na komendzie. Poinformowali go, że gdyby był Polakiem, to tylko zatrzymaliby mu dokument, ale jest Ukraińcem, a jak wiadomo, wszyscy Ukraińcy to złodzieje. A w ogóle to powinien się cieszyć, że przydarza mu się to w Polsce, bo na Ukrainie od razu wysłano by go na front w Donbasie. Gdy wreszcie po interwencji ukraińskiego konsula wszystko się wyjaśniło, pana Igora zwolniono, ale chyba nawet nie usłyszał słowa „przepraszam” – przynajmniej nic o tym nie wspomina, opisując zajście.

Więcej o Kaczyńskim ws. Ukrainy >>>

Dodaj komentarz