Kaczyński widzi, że Duda może przegrać wybory, więc sobie dodaje ducha: „nic się nie stanie, nic się nie stanie”.
Ale jednocześnie zaklina swoich ancymonków, aby gryźli trawę i mieli dla niego wygrać. Zapewnia, że PiS ma stabilną większość w Sejmie i po przegranych wyborach przez Dudę, będzie rządzić, jak do tej pory.
Nie jest to wcale pewne, bo pierwszym, który się zwykle „nie cieszy” jest Jarosław Gowin – i to on może wymówić Kaczyńskiemu posłuszeństwo, związać się z PSL.
A w ogóle po przegranych wyborach prezydent Małgorzata Kidawa-Błońska tak może sparaliżować rządzenie PiS, iż nie będzie już takiej gadziej propagandy w TVP, a także trzeba będzie wykonać wyroki TSUE.
No i w końcu wyborcy PiS-u dowiedzą się, jak skorumpowana jest ta władza i będą dochodzi prawa i sprawiedliwości. A to może skutkować jakimiś Trybunałami Ludowymi, Obywatelskimi, które domagać się mogą natychmiastowego wykonania wyroku.
Kaczyński wie, że nad jego głową wisi…
View original post 230 słów więcej